sit down tragedy

każdego ranka od nowa trzeba się przedzierać przez chłodną warstwę kamyków, martwą glinę, less, by dotrzeć do żywego, ciepłego zalążka; w południe nie powstaje już we mnie myśl, że nie jest pożądane bym mówił, lecz abym milczał.

każdego ranka od nowa trzeba się przedzierać
przez chłodną warstwę kamyków, martwą glinę, less,
by dotrzeć do żywego, ciepłego zalążka;
w południe nie powstaje już we mnie myśl,
że nie jest pożądane bym mówił, lecz abym milczał.

wiele pragnę: nawet gdy nabożnie poszukuję
nauk najwyższego poziomu, wielkiej formuły,
to moim ideałem jest swoisty kościelny chłód;
służy on jedynie jako środowisko dla namiętności
lecz się nie wtrąca, jak heisenbergowski obserwator,
który poprzez sam akt obserwacji zmienia
przedmiot swojego badania.

w takich chwilach mówią, że każda nowa wiara
struga czarty ze starych bogów —
chociaż ci już może zdążyli zmienić się w diabły.
„z twoich ust biorę twój wyrok;
ogarnęło mnie obrzydzenie na widok twoich uczynków,
kiedy dostrzegałeś je u innych” —
może tak powiedzieć ten, kto czuje wstręt do własnego tworu?
czasem oglądam wycięty z mojego przedramienia
zanurzony w formalinie kawałek skóry i uspokajam się,
a nawet staję się niemal sentymentalny;
to nieprawdopodobny romans,
nowa perspektywa dojrzewającej we mnie woli,
podczas gdy innych jedynie mami świat,
którego małostkowość widzę coraz ostrzej.

znów zbliża się burza piaskowa.
tylko silny sobie poradzi, natychmiast zwyciężając
— wcale nie uczyniono nas równymi.
dopiero w mroku chrystusa zrozumiałem, że bóg nas nienawidz
i.

Przekł.: Anna Butrym i Paweł Kozioł

sit down tragedy

minden reggel újra meg újra át kell törni
a hűvös kavicsrétegen, holt agyagon, sárgaföldön,
hogy az eleven, meleg csírához elérjünk;
déltájt pedig már megképződik bennem a gondolat,
hogy nem beszélnem, hallgatnom kívánatos.

nagyra vágyom; a legmagasabb szintű ismeretek,
a nagy képlet áhítatos keresése közben is csak
egy bizonyos templomi hűvösség az eszményem;
mindössze környezetül szolgál a szenvedélynek,
de nem avatkozik be, mint a heisenbergi szemlélő,
aki pusztán a megfigyelés tényével megváltoztatja
vizsgálata tárgyát.

mondják olykor, minden új vallás
ördögöket farag a régi istenekből —
ám akkorra már ördögökké is váltak talán.
„a saját szádból veszem az ítéletedet;
elfogott az undor a saját cselekedeteidtől,
amikor azokat másoktól láttad” —
szólhat így, aki saját teremtményétől iszonyodik?
néha megnézem a karomból kivágott,
formalinban ázó bőrdarabot, és megnyugszom,
sőt szinte szentimentálissá válok;
valószínűtlen egy románc ez,
a bennem érlelődő akarat új perspektívája,
miközben másokat csak elkábít a világ,
melynek kicsinyességét egyre világosabban látom.

porvihar közeleg ismét.
csak az erős boldogul, de azonnal hódít is
— dehogy teremtetettünk egyenlőnek.
csak krisztus sötétjében látom jól, isten gyűlöl minket.